Maj, choć wydawałoby się pachnie zadumą, powolnym rozkręcaniem się życia, u nas pędzi na oślep. Nie zorientowałam się nawet, że już zaraz czerwiec! Pracuję w norweskiej szkole a tu jest to ostatni miesiąc konkretnej nauki, a zarazem wyczekiwany miesiąc świąt wszelkiego kalibru. My na dodatek mamy przyszłego pierwszoklasistę, który wypełnia kalendarz dodatkowymi atrakcjami. Jedną z nich są zapisy szkolne. Samuel w sierpniu kończy sześć lat i zacznie, zgodnie z norweskim systemem edukacji, swoją przygodę ze szkołą. Nasz pierwszy dzień szkoły to 15 sierpnia!!! (Moja pierwsza reakcja: JAK WCZEŚNIE!) Ale spotkania ze szkołą i świetlicą, tzw. zaprzyjaźnianie, zaczyna się już w kwietniu, zaraz po Wielkanocy. Z grupą przedszkolną raz w miesiącu odwiedzają szkołę, żeby ją dobrze poznać zanim się w niej pojawią. Samuel dodatkowo twierdzi, że dzieci które mają problemy w nowym otoczeniu muszą zaprzyjaźnić się z nauczycielkami, żeby później było im raźniej i się nie ba...
Komentarze
Prześlij komentarz