Święto wszystkich czarownic - od słowa do słowa a zacznie się rozmowa hejtowa.

Niedziela wieczór.

Dzieci zostały grzecznie położone spać więc ja, zasiadam do napisania krótkiej notatki o tym jak można miło i pożytecznie spędzić weekend bez Halloween a ze świętem Wszystkich Świętych.

Podczas gdy wszyscy Święci mają swoją imprezę w niebie, na ziemi trwa wojna. Prawdziwa wojna pomiędzy najpiękniejszym kwiatem ludzkim - kobietami, a wszystko przez zęby Dyzia.

Coś mnie podkusiło. (To był ewidentnie wpływ złej pozaziemskiej mocy).

Mój najsłodszy na świecie a zarazem najbardziej energiczny dwulatek jakiego znam, krwawił podczas wieczornego mycia zębów. No i poszło... (Do tej pory czytając to po raz kolejny i edytując edytowane już wcześniej zdania, nie mogę uwierzyć w to co zrobiłam).

Trzasnęłam zdjęcie zębów. Wstawiłam okrojoną jego formę w fejsbukowej grupie "Wszechwiedzących" i grzecznie zapytałam, czy ktoś miał z czymś takim do czynienia i czy to, co widać na zdjęciu, to już zapalenie dziąseł.

Nigdy czegoś tak głupiego nie robiłam! O rozumie, gdzie się ukryłeś?! Nigdy więcej mi tego nie rób!

Post umieściłam o 20:18 i przez 3 bite piejczem po moich plecach godziny trwała dyskusja... Ależ jaka to zacięta dyskusja była!

To, forum, a raczej grupa Matek Polek z całej Norwegii, cóż to za energia i skarbnica wiedzy. Uderz w stół a nożyce staną się maczetą i zanim się obejrzysz będziesz stała jak otępiała z ginącym w oddali w pustej głowie głosem "o co kaman... what the f...".

Statystyki do postu:

89 komentarzy.

70% nie na temat.

w tym 30% wyzywających mnie matkę, że zaniedbuje dziecko - mojego Dyzia. Ślepa, nieodpowiedzialna, ze skrajną paranoją, do której trzeba wielkimi literami bo inaczej jak grochem o ścianę, bez jakiegokolwiek dystansu do siebie, zaniedbująca, pusta i tym podobne.

99% komentujących bez zaplecza stomatologicznego. Dzięki Najjaśniejszemu była ta jedyna!

Reszta to uspokajacze zadziornych i miłe porady.

Pewnie już macie dość albo dopiero się rozkręcacie, żądni dalszych niusów.

Sprawa dotyczyła chyba w głównej mierze tego, że mojemu dziecku krwawiło dziś dziąsło przy wieczornym myciu i czy iść z nim do dentysty czy też mogę temu sama jakoś zaradzić.
Otóż już wiem, że nie mogę domowymi sposobami wyleczyć zapalenia "jak stąd do Ameryki", cofnąć cofniętych dziąseł, próchnicy butelkowej, nadżerki, odsłoniętej szyjki zębowej, kamienia czy przetoki. Cenną informacją z obcych ust było też to, że dziecko strasznie cierpi i nie dziwi fakt, że unika jak ognia mycia zębów.
Tylko czy maluch bawiący się, skaczący, pochłaniający wszystko co mama lub tata poda na talerzu a i bez talerza - cierpi? No ale o to nie pytały.
Rozwiałam też wątpliwości na temat picia soków, Kubusiów, jedzeniu słodyczy na śniadanie obiad kolację, uprzedzając kolejną falę nienawiści.

To był początek dyskusji. Dalsza część napawała optymizmem - bo było mnóstwo głosów konkretnych, co to może być, jak temu zaradzić czy też co mogę stosować, żeby się więcej nie pojawiło. Za te sensowne odpowiedzi grzecznie podziękowałam, bo o wielu pomysłach nie miałam pojęcia. Na przykład, że pasta Elmex pomaga dziąsłom wrócić na miejsce lub, że istnieją różne płyny do smarowania przynoszące ulgę przy zapaleniu. Dziewczyny proponowały nawet wysyłkę past!! MEGA pozytywnie! FULL zachwyt! ;)

Zapalenie dziąseł. Wiem co to jest, przechodziliśmy dwa miesiące temu. Zaraz po przeprowadzce zaczęło się od wyrzynających się piątek. Nasz Dyzio jest wyjątkowy więc tradycyjnie z bąblami krwi w ich miejscu, gorączką do 40,2 stopni, wizytą u lekarza i dentysty. Piątki wyszły ale zapalenie zostało i krwawiło przez całe 3 tygodnie, nigdy tak często nie prałam pościeli. Zęby całkowicie schowały się pod dziąsłami. Po ustąpieniu zapalenia - dziąsła cofnęły się.

Ale ja nie o tym.

Hejt, zamieszczony pod moim postem w kilkudziesięciu komentarzach tylko mi uzmysłowił, jak wielkie problemy ludzie mają z czytaniem i normalnym rozumieniem. Jaki brak myślenia o tym, że po drugiej stronie siedzi człowiek, który być może jest elokwentnym wykładowcą na uniwersytecie czy bardzo zaradnym właścicielem wieloosobowej firmy lub po prostu sympatyczną, mądrą matką. Z czystej bezsilności pyta o coś, na czym się nie zna i serio nie trzeba mu tłumaczyć jak śloma suce co sam napisał i dlaczego? Jak łatwo przychodzi  im obrażać innych, myśleć o tych z drugiej strony ekranu, że są gorsi a one te mądrzejsze i nagle mi to uzmysłowią. Czy nie ma ciekawszych rzeczy do oglądania w internecie niż czytanie i z lekką zadyszką nieprzychylne, niezwiązanie z tematem komentowanie? Ciekawi mnie wiele rzeczy, co nimi kieruje? I na Boga, po co komentować coś na czym się nie znam? Po co "epitetować" kogoś kogo się nie zna? I czy one w realu też są takie agresywne? Językowo mam na myśli? Kto je lubi?

Nie wiem czy jestem w stanie oddać to ciśnienie, które we mnie podniosły. Ja - zdystansowana, inteligentna, z niebywałym urwistycznym poczuciem humoru, aczkolwiek ironiczna i sarkastyczna gdzie się tylko da, odnalazłam w sobie spokój aby nie dać się im wciągnąć w dyskusję. Trochę owszem wciągnęłam się, bo nie pozwolę się obrażać.

Inny wątek jaki (niefortunnie) poruszyłam, to była moja obawa przed spotkaniem z Barne Vern czyli instytucją czuwającą nad dobrem dzieci w Norwegii - tą co je zabiera gdy dzieje się im krzywda.
Nie mam w sobie obaw przed tą instytucją, ostatnio jednak zatrważająca ilość postów o tym, że norwescy dentyści informują BV (czyli Barne Vern) o zaniedbaniach rodziców względem dzieci, przyznaję trochę zmusiła mnie do refleksji. Osad na zębach mojego malucha, który jest wynikiem poprzedniego zapalenia, może stać się sygnałem do kontroli, a tego bardzo bym nie chciała.
Oj, nie potrzebnie wspomniałam. Z jednej strony: czego ty się boisz, paranoiczka, nie przesadzaj przecież nie zabiorą ci dziecka z tego powodu. Z drugiej: tak, dentysta może ich poinformować ale to prawdopodobnie skończy się na rozmowach i pytaniach co jest tego powodem. Koniec tematu.

Ach co za wieczór! Spać się nie chce!

A oto zdjęcie winowajca i mój post.



"Cześć dziewczyny, poraz kolejny mam problem z ząbkami u mojego dwulatka. Po ostatnim okropnym zapaleniu dziąseł przestał lubić myć zęby, więc go katujemy czym się da i szorujemy. Dziś znowu krwawi z dziąseł a one same są jakby cofnięte... Spotkałyście się z czymś takim? Czy to już jest zapalenie? Poszłabym do dentysty ale przyznaję że po ostatnich tekstach o połączeniu BV z dentystami mam małe obiekcje:/"

Komentarzy nie upublicznię, choć po pewnym czasie mogą one wydawać się dość zabawne.

Wnioski:
1. Nigdy, nie publikuj postów w niedzielny wieczór!
2. W ogóle nie publikuj postów jeśli naprawdę nie musisz!
3. Najgłośniej ryczy krowa, która mało mleka daje.
4. Pomaluj paznokcie zanim zrobisz z nimi zdjęcie! (Komentarz mojej siostry jak zawsze bezcenny)
5. Jeśli czujesz co powinnaś zrobić, zrób to.
6. Nie daj się zlinczować. (No chyba że masz taki fetysz)

Jutro zatem wizyta u dentysty, bagatelizować tylu wezwań do wybudzenia dziecka i nocnego odwiedzenia pogotowia nie mam zamiaru.
A tak na serio, oby tylko Dyziowi pomogli.

Zanim skończyłam to pisać doszło jeszcze kilka ciekawych komentarzy. Statystyka osiągnęła poziom 96.

Spokojnej nocy :)


Komentarze

  1. Gratuluję odwagi godnej kamikadze. Kiedy czytam czasami to, co ludzie wypisują na forach, w "odpowiedzi" na postawiony problem, to podobnie jak Ty zadaję sobie pytanie, skąd się bierze ta motywacja do obrzucania kogoś błotem, czy ferowanie niepopartych niczym osądów (czytanie ze zrozumieniem to osobny temat). Mam nadzieję, że wyszłaś z tego doświadczenia bez uszczerbku na zdrowiu (psychicznym) i samopoczuciu ;)
    Dyziowi życzę szybkiego powrotu do zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najczęściej jak mam coś "opublikować" to idę i robię sobie kawę, następnie prysznic, golenie, czasem i włosy sobię zetnę, przeczytam ze dwa razy "cały internet", po czym spokojnie dochodzę do wniosku, że nie warto było nawet wpadać na pomysł z jakąkolwiek publikacją. Polecam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Bajka o kotku Kogutku i nieszczęśliwym ptaszku

Czwartkowe zmagania i już prawie weekend!